Ale wiecie co?
Kiedy spojrzałam dziś na kolejkę do kasy sięgającą do dalekich regałów, uznałam, że jest mi to obojętne. Więcej nawet! Ucieszyłam się. Bo ten wielki sznur ludzi wybrał się do księgarni po COŚ.
Być może po książkę, muzykę, a może po grę. Ale z pewnością poszedł poszukać czegoś tzw.ambitnego. Być może przyszedł z konkretnym zamówieniem, co jest jeszcze lepsze, bo ktoś świadomie wybrał jakieś dzieło i pragnie je otrzymać! Chce je przeczytać, wielokrotnie odsłuchać oglądając okładkę (wąchając papier.. o matko, czy jeszcze ktoś tak robi?), ktoś chce zagrać w coś, spędzić kreatywnie czas z przyjaciółmi, a może nawet z rodziną?
Czy to nie cudowne? Nie "tanioszki", nie fatałaszki, nie świecidełka, ale właśnie coś ... no wiecie... co być może poruszy serce, a może nawet umysł?
Tak, tak....statystyki znam, ale wiarę w ludzi mam!
I jest nadzieja w narodzie, powiadam Wam.
A przy okazji...
Kto zamówił na święta książkę? :)